sezon 8 gry o tron
wózkiem na Chri-stophera... wyraz twarzy chłopca i te koszmarne ryki, jakie wydawał... kulący się na podłodze mąż... To właśnie zapamięta sam Jack - wszystko to będzie widział, ilekroć zamknie oczy i nie tylko wtedy. Oraz widok Christophera, który przyciska ją do łóżka, zadaje ból, krzywdzi. Uczucie lekkiej ulgi wygasło. Pozostały jedynie wstyd, poczucie winy i ból. I jeszcze straszliwy gniew. Nie zamierzała spać do późna, prawdę rzekłszy, spodziewała się, że w ogóle ból nie da jej zasnąć, a o czwartej rano zacznie wszystko przeżywać na nowo. Mimo to zasnęła dość szybko, a gdy się obudziła z okropnym uczuciem ponurej beznadziei i jeszcze większym bólem niż ten, i którym się kładła - było juz po dziewiątej. Włożyła szlafrok, weszła do łazienki (wciąż widziała tam jego), umyła twarz. Znów poczuła ból - może po ostatnim uderzeniu Christophera stało się coś złego z wewnętrznymi bliznami pooperacyjnymi? Nie teraz, Lizzie. Wyszła przez sypialnię na korytarz. Dom był pusty i zaległa w nim ciężka cisza. Gilly zostawiła na stole karteczkę: Zabrałam dzieci do szkoły. Jack mówił, ze dobrze się czuje, i koniecznie chciał jechać. Pierwsze żniwo tego dnia. Podziękowała w duchu Gilly, a jeszcze goręcej Jackowi i Edwardowi za ich ogromną, niesamowitą odwagę. Zaparzyła kawę i podeszła z nią - wolno, czując się jak staruszka - do kuchennego stołu. „Daily Mail" i „Independent" czekały na nią równo złożone, ale nawet do nich nie zajrzała. Musiała z kimś pogadać. Nie z Gilly, gdyż obiecała to Jackowi. Ani nie z Angela, która nigdy nie wyzbyła się wiary w świętość Christophera. Zastanawiała się nad jego bratem Guyem, ale byłoby okrucieństwem zmuszać go do opowiadania się po czyjejś stronie. Przyszła jej do głowy Hilda Kapur, szybko jednak z niej także zrezygnowała. Bała się uruchomienia mechanizmów Narodowej Służby Zdrowia, na wypadek gdyby lekarka czuła się w obowiązku złożyć raport w sprawie Christophera, powiększając cierpienia dzieci. Lizzie wypiła trochę kawy i normalność tego codziennego rytuału nieco ją uspokoiła. Robin Allbeury. Jest prawnikiem... Nie, nie zamierzała rozmawiać z nim na gruncie zawodowym, ale jako prawnik przywykł do słuchania, doradzania i oczywiście dyskrecji. Praktycznie obcy człowiek - może to i