- Kto mieszka w domu obok? - zapytała Małego
Jacka. - Morganowie. - Mają dzieci? - Pięcioro. - A naprzeciwko? - Stara pani Harris. JEDNA DLA PIĘCIU 37 Malinda uniosła brwi do góry. Celny strzał! - Stara pani Harris - powtórzyła. - Mieszka sama? - Kto by chciał z nią mieszkać? Jest głupia jak but. - Dzięki Bogu nie musisz z nią mieszkać. Musisz tylko odgarnąć śnieg z jej chodnika. - Co? Jej chodnik ma cały kilometr. - Nie cały - wtrącił Jack. - Twój kombinezon i rękawiczki są w szafie. A w garażu wisi szufla do śniegu. A wy - zwrócił się do bliźniaków - weźcie starą szczoteczkę z dolnej szuflady w łazience i do roboty. - Jeszcze jeden nam został. Jaka będzie jego kara? - zapytał Jack podrzucając Patryka na kolanie. - Czterdzieści uderzeń mokrą kluską - zaśmiała się Malinda, szczęśliwa, że najgorsze jest już poza nią. Patryk rzucił jej się w ramiona. Objął ją za szyję i wtulił nos, a Malinda przytuliła go mocno wdychając zapach talku, którym posypała go wczoraj po kąpieli. W pewnej chwili zauważyła, że Jack przygląda się tej scenie z pewnym zdziwieniem i zbiło ją to z tropu. Wypuściła Patryka z objęć. - Mam nadzieję, że nie są to zbyt surowe kary. Nie mam wprawy w takich sprawach. - Nie, postąpiłaś całkiem w porządku - odparł Jack i nie patrząc na nią wziął Patryka na ręce. — Pójdę go położyć. Zakłopotana dziwnym zachowaniem Jacka Malinda zajęła się zmywaniem. Kiedy Jack wrócił, stała przy zlewie i płukała talerze po śniadaniu. - Nie powinnaś po nas zmywać - powiedział. - Wcale mi to nie przeszkadza. To prawdziwa przyjemność pracować w takiej dużej i nowoczesnej kuchni. U mnie najnowszym urządzeniem jest dwunastoletni elektryczny otwieracz do konserw. 38 JEDNA DLA PIĘCIU - Mimo to nie powinnaś. Jack dla równowagi oparł się ręką o jej biodro i odstawił umyty talerz na suszarkę. Malinda otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Poczuła ucisk w żołądku. Ogarnęły ją dziwne uczucia, podobne do tych, z jakimi obudziła się dziś rano. Jego ręka na jej talii, jego ciało przyciśnięte do jej pleców. Żaden mężczyzna nie dotykał jej tak mimochodem, a równocześnie tak intymnie. Nigdy żaden mężczyzna nie odważył się podejść tak blisko. Malinda zacisnęła mocno ręce na brzegu zlewu. - Znakomicie sobie poradziłaś z tymi karami. Następnym razem na pewno dobrze się zastanowią,