szczęśliwa rodzina, Julianno.
Otworzyła puszkę coli. – Nie chcę, żebyś czuła się do czegoś zobligowana – podjęła. – Nie chodzi nam o to, żeby oddać jak najwięcej dzieci do adopcji, bo pomoc rodzinom polega również na tym, żebyś sama mogła zdecydować, czy chcesz zatrzymać swoje dziecko. Jeśli w końcu tak się stanie, nikt nie będzie miał o to do ciebie pretensji. Nikt też nie będzie chciał zwrotu pieniędzy za pomoc. Zależy nam tylko na tym, żebyś była absolutnie szczera w tym, co robisz. – W porządku – powiedziała Julianna. – Ale nie musisz się martwić. Nie chcę wychowywać tego dziecka. – To znaczy, że już podjęłaś ostateczną decyzję? Naprawdę chcesz oddać dziecko do adopcji? – Tak, koniecznie. Na czole Ellen pojawiło się parę zmarszczek, które szybko znikły. – Wobec tego opowiedz mi o sobie. Julianna podała wszystkie wymyślone informacje. – A ojciec dziecka? – spytała Ellen. Julianna wzruszyła ramionami. – Nie znam go. To był przypadek. Ellen przez chwilę milczała. – Jesteś pewna? W naszym stanie ojciec również musi wyrazić zgodę na adopcję. Może też zabrać dziecko, nawet gdy już znajdziemy rodzinę zastępczą. Chyba domyślasz się, jaki wpływ to może mieć na wszystkich zainteresowanych ? ,,Nie oszukuj mnie, Julianno, bo pożałujesz’’. Ludzie z poderżniętymi gardłami. Wyglądali tak, jakby się krwawo uśmiechali. – Jeśli chcesz, mogę z nim porozmawiać w twoim imieniu – ciągnęła Ellen. – Tacy ojcowie zwykle od razu decydują się oddać dziecko, lub w ogóle się do niego nie przyznają. Julianna potrząsnęła głową. – Mówiłam, że nie wiem, kto to jest. Kobieta pochyliła się w jej stronę. – Na pewno? To bardzo ważne. – Miałam różnych... no, sypiałam z różnymi chłopakami. – Spuściła głowę. – Wiem, że nie ma się czym chwalić, ale tak było. To musiało zdarzyć się na jakimś przyjęciu. Prawie codziennie chodziłam na imprezy... – Cóż, zdarza się – westchnęła Ellen, wyraźnie uspokojona. – Nawet nie wiesz, ile mamy takich przypadków. Dobrze, dajmy temu spokój i pomówmy o najważniejszych sprawach , czyli o tym, co czeka ciebie i twoje dziecko. Zaczęła opowiadać o pracy agencji. Citywide Charities była organizacją państwową, wspieraną przez prywatnych darczyńców i fundacje. Program adopcyjny stanowił jedynie część jej działalności, ale Ellen nie ukrywała, że jest z niego bardzo dumna. Z uśmiechem wyjaśniała, jaką pomoc otrzymują ,,jej’’ matki. Poinformowała też, że Julianna sama będzie mogła wybrać rodziców dla swego dziecka. – Każdego roku nawiązujemy współpracę mniej więcej z dziesięcioma małżeństwami. Nie musisz się o nic martwić, bo wszystkie są dokładnie sprawdzane. Solidne pary o sporym małżeńskim stażu, które ze względów medycznych nie mogą mieć dzieci. Zwykle dobiegają