Nie może dopuścić, by książę się nią interesował, nawet
w sposób najbardziej powierzchowny. 94 Musi zrobić wszystko, by skupił uwagę na lady Rothley. Nie ma obawy. Moja osoba nie może w żaden sposób zagrozić szansom belle-mère u księcia, pomyślała. Trudno nas w ogóle porównywać. Nie mogła zasnąć. Nieustannie wierciła się na łóżku, próbując wymyślić sposób wyjścia z niezręcznej sytuacji, w jakiej się znalazła. Głupotą z jej strony było oszukiwanie się, że nie wzbudziła zainteresowania księcia. Przecież to naprawdę niezwykłe spotkać służącą, która potrafi tak świetnie malować. Ponadto, kiedy rozmawiali o malarstwie, trudno było nie zauważyć, że konwersacja toczyła się na poziomie, na który lady Rothley nawet nie próbowała się wznieść. Nie powinnam już się z nim spotykać, powiedziała sobie Tempera. Jednocześnie poczuła, że coś się w niej zbuntowało na tę myśl. Musiała jednak być realistką. Przede wszystkim trzeba się uwolnić od zobowiązania. Potem pozostawało tylko mieć nadzieję, że kiedy książę już otrzyma obraz, zamknie go gdzieś w szufladzie i po prostu o nim zapomni. Im szybciej obraz trafi do księcia, tym lepiej. Jak każdy mężczyzna byłby zły, gdyby nie dostał tego, czego pragnie. Żałowała, że nie zostawiła obrazu na sekretarzy ku. Nie mogła zasnąć przez całą noc. Kiedy gwiazdy zaczęły już blednąc, miała w głowie gotowy plan działania. Zanim wszyscy się obudzą, wyśliźnie się na dół, wstawi obraz do gabinetu księcia, a potem będzie się starała go unikać, aby w żaden sposób nie mógł zażądać od niej kolejnych obrazów. Będzie musiała wstać bardzo wcześnie, gdyż później, kiedy dom już zaroi się ludźmi, na pewno ktoś by ją zauważył. Nie miała ochoty tłumaczyć nikomu, nawet 95 lady Rothley, co się stało, a na samą myśl o spotkaniu z lordem Eustace'em przenikał ją dreszcz przerażenia. Jeśli zejdzie na dół już o świcie, będzie wystarczająco bezpieczna. Książę, zawsze dbający o komfort swoich gości, wydał polecenie, by salonów znajdujących się tuż pod sypialniami nie sprzątano zbyt wcześnie rano, gdyż hałas mógłby obudzić śpiących na górze. Niebo za wysokimi oknami holu rozjaśniał pierwszy delikatny promyk świtu. Tempera prześliznęła się korytarzem i doszła do szczytu schodów. Wydawało jej się, że biel jej szlafroka narzuconego na nocną koszulę i półmrok korytarza upodabniają ją do ducha. Uśmiechnęła się na myśl, że gdyby któraś ze służących zobaczyła ją teraz, zaczęłaby krzyczeć ze strachu. Tempera zwykle rano słyszała, jak wstają służący. Teraz cały zamek był jeszcze uśpiony. W przestronnym chłodnym holu panował zupełny spokój i unosił się zapach lilii. W nocnych pantoflach Tempera bezszelestnie przeszła po marmurowej posadzce korytarza. Mogła dostać się do pokoju księcia od strony holu, jednak teraz wolała wejść