się również z ducha współzawodnictwa – chce rozłupać ten twardy orzeszek, rozbudzić w

  • Ingryda

się również z ducha współzawodnictwa – chce rozłupać ten twardy orzeszek, rozbudzić w

16 April 2021 by Ingryda

nim Wiarę. Kiedy mniszka zarzuciła władyce światową próżność, ten nie próbował się z nią spierać, tylko na swoją obronę powołał się na to, że jest to grzech niewielki i w pewnej mierze nawet usprawiedliwiony przez Pismo Święte, jako że powiedziano: „Powiadam wam, że takaż radość będzie w niebiesiech z jednego skruszonego grzesznika, co z dziewięćdziesięciu i dziewięciu sprawiedliwych, którzy skruchy nie potrzebują”. A nam się wydaje, że oprócz tego chwalebnego dążenia do uratowania żywej człowieczej duszy była tam także pewna przyczyna psychologiczna, z której przewielebny najpewniej sam nie zdawał sobie sprawy. Będąc z racji swej godności zakonnej pozbawiony rozkosznego brzemienia ojcostwa, Mitrofaniusz mimo to nie w pełni wykorzenił odpowiedni emocjonalny odrostek ze swego serca i o ile Pelagia do pewnego stopnia zastąpiła mu córkę, to dopóki nie pojawił się Alosza, wakat na miejscu przeznaczonym dla syna pozostawał niezajęty. Przenikliwy Matwiej Bencjonowicz, sam wielodzietny i wielce doświadczony ojciec, pierwszy zwrócił siostrze Pelagii uwagę na możliwą przyczynę niezwykłej słabości przewielebnego do zuchwałego młodzieńca i chociaż w głębi duszy był oczywiście urażony, to jednak znalazł w sobie dość ironii, żeby zażartować: „Władyka może i rad by był mieć mnie za syna, ale wtedy przecież musiałby na dodatek przyjąć tuzin wnucząt, a na taki wyczyn mało kto się odważy”. Przebywając ze sobą, Mitrofaniusz i Alosza najbardziej przypominali (niech będzie mi wybaczone tak pozbawione szacunku porównanie) wielkiego starego psa i czupurnego szczeniaczka, który, swawoląc, to chwyci rodzica za ucho, to zacznie się na niego wdrapywać, to capnie go drobnymi ząbkami za nos; do czasu olbrzym znosi te zaczepki bez protestu, a kiedy szczeniak już za bardzo się rozbryka, to warknie na niego albo przyciśnie do podłogi mocną łapą, ale leciutko, żeby nie zmiażdżyć. * * * Nazajutrz po ważkim spotkaniu przy herbacie biskup musiał wyjechać w pilnych sprawach do pewnej oddalonej od miasta instytucji dobroczynnej, ale o swej decyzji Mitrofaniusz nie zapomniał i zaraz po powrocie wezwał Aleksego Stiepanowicza do siebie, a jeszcze przedtem posłał po Berdyczowskiego i Pelagię, żeby wyjaśnić im swoje powody już bez żadnych paradoksów. – W tym, żeby wysłać właśnie Lentoczkina, kryje się dwoisty sens – powiedział władyka swoim doradcom. – Po pierwsze, dla sprawy jest lepiej, żeby tymi chimerami zajęła się nie jakaś osoba o skłonnościach do mistycyzmu (tu przewielebny zerknął na swoją duchową córę), lecz ktoś o możliwie najbardziej sceptycznym, a nawet materialistycznym światopoglądzie. Ze względu na swój charakter nasz Alosza skłonny jest każde niezrozumiałe zjawisko zgłębiać do samej istoty i na wiarę niczego nie przyjmuje. Jest wykształcony, pomysłowy, a i bardzo bezczelny, co w danym wypadku może okazać się pożyteczne. A po drugie – Mitrofaniusz podniósł palec – uważam, że i dla samego wysłannika ta misja będzie pożyteczna. Niech zobaczy, że są ludzie, i to wielu, dla których duch jest droższy od ciała. Niech odetchnie czystym powietrzem świętego klasztoru. Tam, w Araracie, jak słyszałem, powietrze jest szczególne: pierś cała dźwięczy z zachwytu, człowiek jakby wydycha z siebie to, co brudne, a wdycha rajską ambrozję. Archijerej opuścił wzrok i dodał ciszej, jakby niechętnie: – Chłopaczek z niego żywy, dociekliwy, ale nie ma kośćca, który człowiekowi tylko Wiara daje. Ktoś w rozum uboższy i uczuciami mniej wyrazisty od biedy może i tak da sobie radę, jakoś tam przeżyje, ale Aloszę bez Boga czeka po prostu zguba. Berdyczowski z Pelagią wymienili ukradkowe spojrzenia i wedle z nagła zawartego milczącego układu władyce nie zaprzeczyli – byłoby to niegrzeczne, a do tego okrutne. Wkrótce pojawił się również Alosza, nie podejrzewając, jak dalekie widoki ma na niego władyka. Przywitawszy się z obecnymi, potrząsnął kasztanowymi kędziorami, spadającymi mu prawie do ramion, i wesoło się zainteresował: – Cóż to, widzę, że Torquemada zebrał całą swoją inkwizycję. Jakąż to torturę wymyślono dla heretyka? Mówiliśmy przecież, że młodzieniec miał umysł niesłychanie bystry – od razu się

Posted in: Bez kategorii Tagged: sukienki dla pań po 60 tce, jak wydłużyć włosy, ciekawe krótkie fryzury,

Najczęściej czytane:

my to w ...

następną środę. - Ale... - Potem na przyjęciu oznajmię, że ty i Robert się zaręczyliście. ... [Read more...]

przyszłego pana ...

młodego. Nie miała dużych wymagań. Pozostawało jedynie przekonać lorda Kilcairna, że nie będzie musiał się wstydzić za kuzynkę, a potem szybko znaleźć odpowiedniego kandydata i ustalić datę ślubu. ... [Read more...]

Santos wahał się przez moment, wreszcie skinął głową.

- Dobra. Zostanę w tej budzie, przyrzekam. - Dziękuję - powiedziała z wątłym uśmiechem. - Zawsze dotrzymujesz obietnic. Zawsze dotrzymywałeś, od dziecka. - Pokręciła głową. - Czasami zastanawiam się, skąd u ciebie, dziecka takich rodziców, tyle honoru, tyle godności. - Pewnego dnia zaopiekuję się tobą. I nie będziesz już więcej musiała nakładać na twarz tej tapety. Nie będziesz musiała zarabiać tak, jak ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 devonrex.elblag.pl

WordPress Theme by ThemeTaste